reżyseria: Janusz Orlik
choreografia i taniec: Joel Claesson, Nicholas Keegan, Janusz Orlik
taniec (druga obsada): Dom Czapski, Nicholas Keegan, Janusz Orlik
taniec (trzecia obsada): Darren Anderson, Nicholas Keegan, Janusz Orlik
współpraca artystyczna, reżyseria światła: Joanna Leśnierowska
światło i dźwięk: Łukasz Kędzierski
muzyka: Igor Stravinsky (New York Philharmonic, dyrygent Leonard Bernstein, 1958)
produkcja: Art Stations Foundation by Grażyna Kulczyk
zrealizowano w ramach stypendium z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Program festiwalu zamknęło Święto wiosny Janusza Orlika – forma na wskroś taneczna, skrupulatnie wypracowana estetycznie. Trzech mężczyzn wchodzących w dialog z partyturą Igora Strawińskiego buduje architekturę ruchu w oparciu o zdecydowaną i geometrycznie precyzyjną strukturę. Nie podejmuje tematu libretta, a całą uwagę poświęca przestrzenności i dynamice tańca. Stara się odpowiedzieć na wyzwanie jakie stawia warsztat kompozytorski i znaleźć dla niego proporcjonalny odpowiednik ruchowy. Widz spotyka się z rzadko dostępną w Polsce propozycją dramaturgii przedstawienia, opartą wyłącznie na formie. Minimalizacja fabularna wydobywa jakość, precyzję i przejrzystość muzyki i ruchu, wciągając widza w rzeczywistość estetycznej abstrakcji, satysfakcjonującej i nie pozostawiającej niedosytu w ramach swojej konwencji.

Marta Kula, pARTisan & Kultura Enter

Jeśli celem Janusza Orlika było wywołanie u publiczności ożywienia i dreszczyku emocji, to wielomiesięczne próby przyniosły oczekiwane rezultaty. Mówię tu także we własnym imieniu, po zakończeniu spektaklu czułem się jak po wypiciu mocnego, gatunkowego espresso.

Jarosław Olejniczak, Teatrologia UMCS

Tancerze ofiarowują tu siebie publiczności, lecz znacznie ważniejsza i niemal samowystarczalna wydaje się ich wzajemna relacja. I właśnie w niej spełnia się ofiarowanie.

Julia Hoczyk, Didaskalia

„Święto wiosny” Janusza Orlika jest perfekcyjne pod względem wykonania, opiera się na podstawowych środkach wyrazu artystycznego, wywierając bardzo pozytywne wrażenie. (…) Dzieło Orlika bliższe jest tradycji i konserwatyzmowi w tańcu.

Wioleta Rybak, Teatralia

Tancerze tworzyli synchroniczny organizm, nic nie było wydumane, a dynamika symfonicznej muzyki niosła wszystko i wszystkich. Tańczących i patrzących.

agdy, Dziennik Wschodni

Spektakl Orlika to przede wszystkim połączenie precyzyjnej wirtuozerii z tanecznym erotyzmem, którym wszystko to jest podszyte, a także witalnością i czarem.

Witold Mrozek, dwutygodnik.com

Przedstawienie absorbuje widza i wciąga w język abstrakcji, czystej formy. Zaproponowany w świetnym stylu ruch daje poczucie na wskroś „tańczonego” spektaklu, tak samo wymagającego dla tancerza, jak dla instrumentalisty wykonującego partyturę. Udźwignięcie Święta Wiosny to wyzwanie, na które Janusz Orlik odpowiedział adekwatnie, z energią pozwalającą umieścić na tym samym poziomie potencjał tańca i muzyki. Ten spektakl, to propozycja grająca abstrakcyjną formą i przestrzenią, skupiona na możliwościach konstrukcyjnych, w swojej postaci dość bezpieczna i skoncentrowana estetycznie, bezpośrednio nie wkraczająca w treść Święta. Nie jest to bynajmniej odczuwalne jako strata. Widownia może mieć poczucie komfortowego obcowania z kształtami ruchowymi i akustycznymi, które spełniają się dla siebie samych.

Marta Kula, nowytaniec.pl

Janusz Orlik świadomie nie nawiązuje dialogu z poprzednikami, nie o to chodzi w jego choreografii. W spektaklu nie ma postaci ofiary, a podczas ostatnich taktów, uosabiających śmierć, tancerze wstają, jakby chcieli zaznaczyć, że to nie jest koniec, lecz zaledwie początek i coś jeszcze mają do powiedzenia w tym temacie.

Marta Goławska, Teatralia

Twórcy „Święta wiosny” postawili na interpretację samej muzyki, będącej dla nich pewną formą, w którą wpasowują swój ruch. Trzech tancerzy wypełnia przestrzeń synchronicznym tańcem, który idealnie synchronizuje z muzyką Strawińskiego. Z jednej strony ten taniec jest tylko techniką, środkiem artystycznego wyrazu. Z drugiej: gdy na scenie jest tylko taniec to staje się on tak naprawdę celem samym w sobie. Na widzu teatralnym spoczywa ciężar interpretacji przedstawienia. Jest jednak wielce prawdopodobne, że widz tak silnie da się wciągnąć w muzyczny świat Strawińskiego, że jakakolwiek interpretacja okaże się bezużyteczna wobec prostego piękna i harmonii ludzkiego ciała na scenie.

Anna Matras, Nowa Siła Krytyczna